Witam, witam po długiej przerwie!
Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę, ale zrobiłam sobie detoks od kawy. Od pysznej kawusi. Ilość kawy i herbaty prawdopodobnie wypłukały mi żelazo z organizmu i ostatnimi czasy czuję się trochę osłabiona. Podczas choroby po prostu nie miałam siły zrobić sobie kawy i tak nie wypiłam jej przez cały dzień. Czułam się bez sił, ale postanowiłam iść za ciosem i tak nie wypiłam kawy na następny dzień i jeszcze następny...
Co mi to dało? Na pewno nie nagły zastrzyk energii i brak uczucia zmęczenia w ciągu dnia, jakie może się pojawić między innymi, gdy poziom kofeiny w organizmie opada. Nie była to też duma z siebie, że żyję bez kofeiny. Nie odzyskałam magicznie sił, bo organizm regeneruje się długo.
Dało mi to za to szansę na otworzenie się na nowe rzeczy. Na zamówienie gorącej czekolady zamiast ulubionego flat white. Na spróbowanie nowej herbaty i częstsze picie soków czy wody po prostu.
Eksperyment uznaję za zakończony - kubki smakowe zresetowane. Niedługo pojawię się z kawowym sprzętem, który zaczynam testować.